Szanowni Państwo, nasze pierwsze bezpośrednie wybory Kanclerza Księstwa Sarmacji rozpoczną się już za nieco ponad 60 godzin. Bardzo gorąco zachęcam Was do udziału w nich.
Kampania wyborcza przed tymi wyborami pokazała nam, że istnieje w Sarmacji pole do ożywienia politycznego. Zgodnie z oczekiwaniami, i nadziejami, które przedstawiałem forsując projekt wprowadzenia bezpośrednich wyborów Kanclerza, do wyścigu stanęła ciekawa grupa polityków. Pojawiły się programy, pojawiły się dyskusje. Mogło być bardziej "aktywnie", ale nie ma też co narzekać. Mnie, niezależnie od wyniku wyborów, bardzo ta zmiana cieszy. Za chwilę wykonamy drugi krok — nasz Sejm zmieni się w Sejm Wielki, w którym każdy chętny obywatel, mający więcej niż 10 punktów aktywności, będzie mógł zostać Posłem i zyskać realny wpływ na naszą codzienność. Gorąco zachęcam już do przygotowywania się do tej roli.
Wchodząc w ostatni wiraż wyborczej kampanii chcę podkreślić kilka elementów, z powodu których wystartowałem w tych wyborach, i z powodu których bardzo proszę o Wasz głos. Po pierwsze — zależy mi na kontynuacji, dokończeniu i okrzepnięciu zmian, które w mijającej kadencji wprowadziliśmy. Może nie mówiliśmy o nich głośno, ale też nie zasypywaliśmy gruszek w popiele. Dwie najważniejsze zmiany opisałem krótki wyżej, do tego dochodzą pozostałe, takie jak przygotowania do zmiany mechanizmów wdrażania nowych mieszkańców, do wdrożenia egzaminu obywatelskiego, rozdzielenie Rady Ministrów i Prefektury Generalnej, wzmocnienie uprawnień Rady Ministrów. I wiele mniejszych.
Po drugie — każdorazowo gdy pełniłem funkcję Kanclerza Rządu angażowałem się w tę rolę, zresztą jak w każdą inną, całym sobą. Aktywnie, z zaangażowaniem, z pomysłami, i determinacją do ich wdrażania. Tak też będzie po tych wyborach, jeśli Wy zechcecie mi zaufać i powierzyć ten urząd na kolejne cztery miesiące. Nie chcę bowiem Rady Ministrów, która już w założeniu mówi, że nie będzie. Bo dokładnie niebyciem właśnie jest zapowiadany leseferyzm społeczny Konrada Friedmana. Ja chcę Rady Ministrów, która jest aktywna, sprawna i zachęca do działania resztę społeczeństwa.
Po trzecie — nie staję do tych wyborów sam. Wspiera mnie grupa zaangażowanych, doświadczonych i odważnych mieszkańców, którzy podzielają moją odpowiedzialność i chęć rozwoju Księstwa Sarmacji. Znacie ich doskonale. Nie chcę Wam mówić, że być może, po wyborach, w Radzie Ministrów zasiądą te i te osoby. Mówię, że konkretnie znajdą się w niej Rihanna, Misza i Laurencjusz, że będzie w niej miejsce dla innych osób, które będą współpracą zainteresowane. Zasługujecie na to by wiedzieć, kto konkretnie pokieruje ważnymi dla funkcjonowania państwa resortami.
Po czwarte — mamy konkretny, możliwy do realizacji program wyborczy. Nie idziemy na żywioł. Nie mówimy, że jakoś to będzie, że co się pojawi to zrobimy. Mamy konkretny plan gospodarczy, mamy konkretny plan na edukację, mamy konkretne propozycje dla Nowych Mieszkańców. Mamy dla Was propozycje, które są przemyślane. Nie proponujemy Wam obniżki podatków pisząc, że podatek wyniesie tyle sam co wynosi obecnie. Ani nie proponujemy kwoty wolnej od podatku, która spowoduje, że budżet nagle na minusie będzie kolejnych 500 000 lt. Nie proponujemy Wam ruchów pozorowanych takich jak obywatelstwo honorowe, ani populistycznych takich jak zwalnianie samorządów z podatków. Mamy konkrety, mamy pomysły, mamy doświadczenie by je wdrożyć.
Po piąte — Sarmacja wymaga działań, które są spektakularne. Sarmacja wymaga przygotowania systemu do obudowania go aplikacjami zewnętrznymi, tworzonymi przez zainteresowane osoby — tylko tak dziś zbudujemy system gospodarczy. Sarmacja wymaga wspierania się wzajemnie i przypominania sobie o tym jaki niegdyś wyglądało nasze społeczeństwo, i co stanowiło jego siłę. Sarmacja to Wy. Bez Was, bez Nowych Mieszkańców, Sarmacji nie będzie. Nasz Kraj to nie żarty na IRCu, Nasze małe Ojczyzny to nie prywatne folwarki. Działania poważne, nakierowane na rozwój, Wam proponujemy. Nie piszemy o piciu wódki i zakąskach. Piszemy co zrobimy dla Was gdy nas poprzecie.
Szanowni Państwo. Wybory powinny w pierwszej kolejności opierać się o argumenty merytoryczne. O ocenę możliwości realizacji tego, co kandydaci proponują. Nie jest dobrym programem i dobrą merytoryką mówienie tylko i wyłącznie o tym, że czegoś nie zrobimy, albo, że coś odwołamy. Nie jest też dobrze, gdy w polityce i wyborach zaczynają dominować postawy "tego lubię, tego nie lubię". Polityka nie jest od lubienia się, polityka jest od działania. Kanclerza nie musicie lubić, Kanclerz musi być sprawnym i aktywnym urzędnikiem, który pracuje dla Was. Za tych nieco ponad 60 godzin, wybierzcie możliwości i aktywność, a nie mniej lub bardziej śmieszne żarciki na IRCu.
Szanowni Wyborcy, gorąco zapraszam do głosowania na mnie. Dziękuję Wam za wszelkie pytania, które się w kampanii pojawiły. Jestem dla Was w 100% dostępny na PK, piszcie jeśli jeszcze jakieś wątpliwości Wam się nasuną. Robert Janusz von Thorn niniejszym kończy kampanię i daje Wam kilkadziesiąt godzin spokoju i ciszy wyborczej, byście mogli w swych sercach podjąć najlepszy wybór. Trzymajcie się!
Nikt jeszcze nie zasponsorował tego artykułu.
A szanujący się działacz polityczny powinien mieć coś na poparcie swoich populistycznych tez. W trakcie kampanii wyborczej zajęła się Wicehrabina przede wszystkim atakami na Kanclerza von Thorna, nie prezentując przy tym praktycznie żadnych szczegółowych postulatów, ograniczając się tylko i wyłącznie do ogólników. Niedawno połączyła Wicehrabina swoje siły z Kandydatem Friedmanem, ale mimo to sposób publicznego wypowiadania się i prowadzenia kampanii nie uległ w przypadku Wicehrabiny nawet najmniejszej zmianie. Mówiąc szczerze — mi, jako bacznemu obserwatorowi toczącej się batalii o fotel kanclerski, coraz mniej odpowiada czytanie niekończących się pretensji, docinków, zarzutów skierowanych przez Wicehrabinę w stronę obecnego Kanclerza. Polecam chwilę refleksji.
Co do ataków przypomnę panu sytuację sprzed kilku tygodni, gdzie zaraz tuż po wejsciu na sarmacki kanał irc zaatakował pan JKW Andrzeja Fryderyka.
Pańskie niektóre działania po prostu zniechęcają do aktywności i stworzenia czegoś dla siebie by człowiek mógł zająć się poprostu czymś na co ma ochotę. innymi słowy, tak zniechęca pan głównie nowych mieszkańców. A co za tym dalej idzie nie wpływa to korzystnie na sytuację demograficzną państwa. Jest nas coraz mniej...
Kilkakrotnie przy pokazywaniu panu błędów nie zwracał pan uwagi nawet na argumenty jakimi strony się kierowały. Nie pytał pan przedstawicieli prowincji o to, co uważają na temat nowego podatku tylko forsował go Pan bez uprzednich konsultacji z władzami prowincji bądź osobami zajmującymi się finansami.
Prosił pan o przykłady, oto one, i proszę mi nie wmawiać, że tak nie było, bo sama wielokrotnie byłam świadkiem ataków pana na osoby trzecie, sama też byłam świadkiem jak pan był atakowany i niejednokrotnie stawałam po pańskiej stronie. Ale pan pregiął czarę goryczy.
1) szkodliwa wg Pani dla SARMATÓW jest opcja nałożenia podatków na samorządy — mit, bzdura wierutna. Prowincje z kasą, którą trzymają nie robią nic, odsysają ją jedynie z systemu podatkowego, co powoduje, że mniej kasy jest w obiegu, mniej kasy podlega opodatkowaniu. Co więcej, nie robiąc z tą kasą nic, nie robią z nią NIC dla Sarmatów. Ergo trudno by zmiana czegoś, co nie wpływa na Sarmatów, była dla nich szkodliwa. To, co Pani pisze o podatkach prowincjonalnych to bzdura. I to mówię już nie jako Kanclerz, a jako osoba odpowiedzialna za finanse samorządu. Największego sarmackiego samorządu. Wszystkie argumenty za zmianą w kwestii podatków dla samorządów były już przeze mnie tyle razy przytaczane i omawiane, że szkoda mi czasu się powtarzać.
2) co do ataków jakichkolwiek na IRC to wystarczy, nim się rzuci kamieniem, spojrzeć w swą duszę, potem sprawdzić belkę w oku, i potem szukać źdźbła u mnie. Swój rozrachunek z emocjami związanymi z IRCem przedstawiłem w bardzo osobistym artykule. Jeśli go Pani nie czytała żałuję, lecz jak sądzę nadal jest on w DSG dostępny.
3) proszę o wskazanie konkretnie których nowych mieszkańców zniechęciłem, i czym to zrobiłem. W jaki sposób wpływałem na te osoby. Jeśli Panie nic takiego do godz. 20 dziś nie przedstawi, lub mnie publicznie nie przeprosi za to kłamstwo, to spotkamy się w Trybunale.
4) Sugerowanie, że nie było konsultacji względem podatków w prowincjach jest kłamstwem. Zanim pojawił się projekt o planach jego wprowadzenia informowani byli zarówno Baridajczycy (w osobie Paulusa Buddusa), jak i Teutończycy (w osobie Andrzeja Fryderyka). Projekt ostatecznie przedstawiony i wprowadzony jest ZNACZNIE ŁAGODNIEJSZY od tego, który był pierwotnie planowany, głównie na skutek protestu wyżej wymienionych osób. Proszę więc nie kłamać. Nie muszę chyba też mówić, że Starosarmacja nie miała uwag i ideę podatku popiera gorąco. Jako sprawiedliwe rozwiązanie dla całego społeczeństwa.
W czterech punktach jakie Pani podniosła dwukrotnie odnosi się Pani do tej samej sprawy, w dodatku jest to spór, w którym Pani nie podpiera się żadnymi wyliczeniami, a jedynie "takmisięwydaizmem". W dwóch pozostałych — jeden to ordynarne kłamstwo, drugi to nawiązanie do sytuacji, w której KAŻDY ma coś za uszami.
Ubolewam, mocno, że zamiast toczyć kampanię opartą o merytoryczne argumenty, gdy ich Pani zabrakło, wycofała się Pani z wyborów i postanowiła zwyczajnie kłamać i naciągać fakty. Smutne to.
Chcieliście okraść prowincje, na szczęście po fali krytyki wprowadziliście tylko podatek.
Proszę poza tym wskazać, gdzie zaprotestowałem przeciwko temu podatkowi. Jeśli nie zostanie podany dowód, uznam to za kłamstwo z Waszej strony, pod względem udawania prawidłowych relacji z Teutonią.
Co do podatku od samorządu to bije on podwójnie w kieszeń sarmaty, bo sarmata raz-płaci podatek do rady ministrów, dwa- płaci podatek dosamorządu. Nic nie tłumaczy aż takich pazernosci i parcia na libert. I Wy mówicie, że jesteście dla ludzi a nie dla kasy?
Innymi słowy - postawiliście ostry sprzeciw pierwotnej propozycji, i w efekcie, złożyłem inny projekt. Który wszedł w życie. Zadowoleni nie jesteście :)