Drodzy Obywatele,
Sytuacja w państwie pogarsza się z godziny na godzinę. Przed gmachem Rady Ministrów w Srebrnym Rogu ustawiają się protestujący, w Grodzisku można dostrzec zamieszki w okolicach budynku Sejmu, natomiast mieszkańcy Almery zastanawiają się, czy Gidena dysponuje arsenałem nuklearnym. Można by powiedzieć, że dzień jak co dzień, kiedy pojawił się temat do flejmu. Tym razem jest jednak inaczej — przekroczyliśmy cienką linię, która dotychczas rozdzielała dwa rodzaje zachowań: działania w interesie Księstwa Sarmacji oraz w interesie własnym.
Nie jestem Kanclerzem doskonałym. Wielokrotnie podkreślałem swoje wady, ale też na siłę nie starałem się być kimś innym. Mam specyficzny charakter, nastawiony na ciężką pracę, gdzie — jeżeli ktoś mi przeszkadza — potrafię być niemiły. Dlatego też to nie pierwszy raz, kiedy znalazłem się na celowniku. Nie pamiętam jednak, aby kiedykolwiek wcześniej było mi tak przykro. Nie z powodu odchodów wylewanych na moją osobę, ale faktu, że niewiele wypowiedzi pokrywa się ze stanem rzeczywistym. W niniejszym, dosyć krótkim artykule, pozwolę sobie odnieść się do niektórych zarzutów.
Baridasar Partiax to oszuści — zmienili szyld po zwycięstwie w wyborach.
Komitet Wyborczy Bezpieczna Zmiana, który wygrał w wyborach do Sejmu LI kadencji, składał się z sześciu osób: Kristiana Arpeda, Arsacjusza Arpeda, Ignacego Chojnackiego-Ferskiego, Eradla Adriena Marcusa Piusa da Firenzy, Orjona von Thorn-Surmy i Siergiusza Asketila. Była to
lista niezależna, do której — jeżeli ktoś chciałby się dopisać — dopuścilibyśmy każdego, o ile zgadza się z postulatami. KW został rozwiązany z chwilą ogłoszenia wyników i każdy z wymienionych polityków mógł pójść
własną drogą. Większość z nich wybrało opcję wstąpienia do Partii Baridajskiej.
Pojawiły się oskarżenia, że jest to oszustwo na wyborcach; że można było od razu wystartować z ramienia BP. Otóż nie — na liście znajdowały się osoby, które
nie były związane z BP, a także nic nie wskazywało na to, że chciałyby dołączyć w przyszłości. Sam pomysł zjednoczenia części kandydatów w jedną partię pojawił się zresztą dopiero
w trakcie głosowania.
Kanclerz stawia absurdalne żądania i wymogi w zakresie wniosków.
Mowa oczywiście o
sytuacji z udziałem Prześwietnego Hrabiego at Atery. Mówiąc wprost:
jestem zboczeńcem. Uwielbiam zachowanie estetyki we wnioskach — swoje osobiste poglądy przelałem również na wypełnianie obowiązków Kanclerza. Nie będę oceniał, czy jest to zachowanie etyczne, ale uznałem, że nikomu nic się nie stanie, jeżeli będzie zmuszony uzupełnić wniosek o parę linijek narracyjnego tekstu.
Dział
pytania od społeczeństwa jest w całości zarządzany przez Radę Ministrów. Powstał z dobrej woli jednego z gabinetów, a my postanowiliśmy go nie usuwać. Przed wnioskiem Hrabiego pojawiły się wcześniej dwa inne zapytania — jedno od razu zgodne z szablonem, kolejne niestety nie, ale obywatel szybko naprawił swój błąd. Wydawało mi się zatem, że zasady są oczywiste. Jak widać — nie były. Ale to nie jest mój problem. Pytanie Hrabiego było naszpikowane
złymi emocjami, bezpodstawnym oskarżeniem, na które nie podał nawet dowodu. Stwierdziłem, że nie otrzyma taryfy ulgowej i poprosiłem, aby dostosował pismo. Nie chciał, zagroził sądem. Bywa. Tyle, że Rada Ministrów nie ma obowiązku odpowiadania na pytania w tym dziale. Ale
chcieliśmy. Zabrakło
dobrej woli z drugiej strony.
Rada Ministrów utrudniała reklamę teutońskiej rocznicy.
Rada Ministrów podjęła umowę słowną z jedną z urzędniczek Królestwa Teutonii. Dotyczyła ona tego, że w zamian za umieszczenie grafiki w kąciku propagandowym, teutoński wnioskodawca zamieści na końcu pisma wypowiedź w stylu
Chwała Księciu Sarmacji, Królowi Baridasu i Suwerenowi Teutonii! — mogło to się odbyć w języku polskim, baridajskim lub teutońskim. Urzędniczka zadała jeszcze parę pytań, m.in. czy można opublikować to w alfabecie tetuońskim, na co — oczywiście — się zgodziłem.
Rozstaliśmy się w miłej atmosferze.
Ostatecznie wniosek nie spełniał tego wymogu. Można powiedzieć, że był on absurdalny — teoretycznie tak. Chciałem jednak
zmotywować do rozwoju języka teutońskiego o nowe, bardzo przydatne wyrazy. W trakcie ustalania szczegółów publikacji reprezentant Teutonii nie zgłaszał
żadnych zastrzeżeń, więc stwierdziłem, że nie stanowi to jakiegokolwiek problemu. Kiedy wniosek z tego powodu odrzuciłem (poczułem się oszukany i poniżony) zostałem zaatakowany, m.in. przez tę samą urzędniczkę, jakbym sabotował obchody teutońskiej rocznicy.
Ostatecznie grafika
i tak się pojawiła, z mojej własnej inicjatywy. Widniałaby dłużej, gdyby nie to, że w międzyczasie data wydarzenia uległa zmianie i musiałem skontaktować się z Jego Królewską Wysokością Andrzejem Fryderykiem w celu poprawienia szczegółów ogłoszenia.
Kanclerz zachowuje się nieodpowiednio względem młodych obywateli.
Takie oskarżenie pojawiło się w związku z pozwaniem kaw. Thiefsa. Było to również wydarzenie, które — jak wspominał wczoraj Robert Janusz von Thorn na sarmackim kanale IRC —
zadecydowało o złożeniu wniosku o referendum. Jak było naprawdę?
Nikodem Thiefs, bardzo młody stażem obywatel — w Sarmacji od
2012 roku, nazwał mnie najpierw szkodnikiem, później baridasem — czyli odpowiednikiem słów takich jak
polaczek lub
rusek, a na koniec dodał, że jestem jeszcze chamem. Pod aktem oskarżenia zamieszał głupie obrazki, a pocztą konną poinformował aktywnych obywateli, że łamię zasady pisowni w internecie i stawiam spację przed myślnikiem. Choć co do ostatniego miał rację (LOL), tak w pozostałych przypadkach postanowiłem
dochodzić swoich praw przed sądem. Takie prawo gwarantuje mi
Konstytucja.
Nikodem Thiefs postanowił ogłosić, że w związku z pozwem odchodzi z Księstwa Sarmacji. No cóż — ma do tego prawo. Automatycznie stałem się wrogiem publicznym numer jeden, bo przecież pozywając kogoś i domagając się pewnej elementarnej kultury w stosunkach międzyludzkich chciałem jego odejścia. To
bardzo logiczne, prawda? W międzyczasie pojawiły się jeszcze oskarżenia, że chcę go zniszczyć, bo wcześniej nie miał styczności z sądem i wobec czego taki pozew to czyste barbarzyństwo. Faktycznie. Bardzo.
Kanclerz działa na niekorzyść Księstwa Sarmacji.
Kanclerz spędza w Sarmacji dziennie
od 5 do 12 godzin, aby w miarę możliwości stworzyć warunki do samorealizacji poszczególnych obywateli. Robi co może, choć borykał się z problemami kadrowymi w Radzie Ministrów, niezadowoleniem społecznym wywołanym przez krzykaczy, a także sytuacjami losowymi. Mimo tych niedogodności udało mu się zrealizować 80% programu wyborczego, już na półmetku kadencji. Ale o tym powiemy w oddzielnym artykule.
INFORMACJA BONUSOWA
Niezależnie od tego, jaki będzie wynik referendum, po zakończeniu pełnienia funkcji Kanclerza, zamierzam zrezygnować z aktywności w Księstwie Sarmacji — zgodnie z tym, co zapowiadałem na samym początku. Złożę wszystkie urzędy, a moje wypowiedzi ograniczą się do tego, aby nie utracić aktywności systemowej. Prędzej, czy później — co za różnica? Wiedzcie jednak, że przy dowolnym wyniku referendum i tak zostaję zwycięzcą. Jeżeli przejdzie — wreszcie będę miał czas na sprawy realne; jeżeli nie — będę miał jeszcze przez jakiś czas radochę w pełnieniu służby na rzecz rzeczypospolitej sarmackiej. Pytanie zasadnicze jest następujące: jaki rezultat byłby korzystniejszy z punktu widzenia Księstwa Sarmacji?
Tak szybko się Prześwietny Kanclerz uwinął, że do dyskusji, a tym samym przedstawienia stanowiska i dalszych pytań nie doszło. Zamknięcie tematu było nie fair.
Jakbyś był Kanclerzem, ale bardziej kulturalnym.
Cały czas mam nadzieję, że Rząd tą kwestię ureguluje.
2) Atak był jednoznaczny gdyż Minister pisząc
3) Jak pisałem powyżej dowody nie pojawiły się bo Prześwietny zamknął wątek.
4) Nie będę uginał się presji Kanclerza, który jest na posłudze Narodu i opierać się może wyłącznie na prawach administrowania FC. Czy to daje prawo do tego by robić co chce - według mnie niekoniecznie.
Ciężko jak widać Prześwietnemu twórcy druków różnych uregulować treść pisma urzędowego? Jak widać.
Znaczy, że nie mam o czym z Prześwietnym rozmawiać, a i do RM też nie będę miał pytań. Twórzcie co chcecie i Rządźcie.
Ps. komcia daję z tantiemką, nie będę jak Ty u mnie, odmawiał uznania tego co napisałeś.