Drodzy Czytelnicy! Przedstawiam wam pierwszą część nowej serii. Będzie ona trochę w klimacie Versusa, ale nie do końca. Pierwsza część rozgrywa się La Palmie, ale akcja będzie się toczyć też w Al Rajn, Wandystanie i innych mikronacjach. Co do Piratów, nowa część ukaże się być może w weekend, a może wcześniej.
Pojawienie się myśliwców Al Rajn nad Teutonią i Baridasem nie zaniepokoiło zbytnio Sarmatów. Większość z nich uważała, że to skutek błędu nawigacyjnego, co zresztą potwierdził publicznie Malik al Mulk. Reszta wierzyła w potęgę KSZ. Z tych powodów nikt nie rozumiał dziwnej posępności jaką okazywali rządzący podczas balu w Ferze. Nikt też prawie jej nie zauważał, albo o niej szybko zapominał.
Bal bowiem bez wątpienia był piękną uroczystością. Spalenie Gellonii może i nie powinno być zbyt radosnym świętem, ale traktowano je jako symbol nieugiętości Gellonów. Nikomu nie przeszkadzało, że GiS zamieszkiwali już głównie rdzenni Sarmaci, a nawet Starosarmaci. Gdy wszystkie przemówienia i formalności się skończyły, goście zbili się w małe grupki. Każda z nich rozmawiała o ważnych sprawach, wszak zebrało się tu najznamienitsze towarzystwo w Księstwie. Widać też było gołym okiem podział polityczny, gdyż członkowie wrogich sobie partii unikali się nawzajem.
Książę rozmawiał z Rattusem na temat estetyki nowego portretu, gdy nagle do sali wpadł goniec z poczty konnej:
- Wasza Książęca Mość, są wiadomości od Ministra Asketila – oświadczył pośpiesznie.
Szef sarmackiego MSZ siedział w palmiańskiej Sali konferencyjnej. El Presidente Morales odczytywał właśnie zebranym treść traktatu o wzajemnej współpracy między Sarmacją, a Rep. Palmową. Niestety nie było tam ani słowa o pomocy militarnej. Kiedy Siergiusz zaproponował taką możliwość Morales odpowiedział:
- Posłuchaj. Wiesz, że udzielam wam cichego poparcia, bo inaczej nie pozwoliłbym na spotkanie z von Wittem w La Palmie. Nie chcę jednak zbyt mieszać w to mój kraj. Udzielę wam pomocy w miarę swoich możliwości, ale nie wezmę otwarcie udziału w wojnie. Obiecuję, że najwięksi bojownicy Rewolucji przybędą do was jako najemnicy, aby uczyć waszych żołnierzy walki partyzanckiej. Będziecie też otrzymywać pomoc humanitarną w postaci palmiańskich cygar, co na pewno podbuduje wam morale.
Oczywiście było to więcej niż nic, ale Asketil liczył na większą przyjaźń Palmiańczyków. Ruszył śpiesznie w stronę hotelu dla dyplomatów. Nie mógł się spóźnić na spotkanie, które było prawdziwym celem tej wizyty.
Ale i tak daję serce.
To może ja wyjaśnię kwestię z naruszaniem naszej przestrzenni powietrznej. Nikt nikomu nie zabrania latać sobie po międzynarodowych przestrzeżeniach powietrznych czy morskich, problem pojawia się wtedy kiedy takie maszyny mają wyłączone transpondery i nie odpowiadają na wezwania cywilnej kontroli lotów. Wtedy KSZ musi podjąć stosowne kroki za sytuacji; a to wymusza alarmowe starty lotnictwa, wzmożoną łączność radiową czy aktywizację stacji radarowych. To zaś powoduje że przeciwnik zyskuje bezcenną wiedz o naszym przygotowaniu i rozmieszczeniu sił na pograniczu...
A tak po za tym to pomysł fajny i ciekawi mnie jak fabuła potoczy się dalej ?