Chciałem się odnieść do ankiety SOBOS w komentarzu pod
artykułem, ale... rozrosła się ta odpowiedź tak, że pomyślałem, że osobny artykuł jednak będzie lepszy.
Ja interpretuję te wyniki dwojako. Pierwszy sposób (korzystniejszy dla mnie - podniosą oburzenie niektórzy) to poparcie księcia - w szerszej perspektywie te 16 osób, które w ogóle nie chcą, żebym się dzielił uprawnieniami, i
stricte poparcie - 6 osób dla mojej decyzji. A na drugim biegunie przeciwnicy - nie-dzielenia się i zakresu dzielenia się (decyzji); razem 17 osób. 22-17.
Drugi sposób, to odrzucenie poparcia dla mojej decyzji i wzięcie pod uwagę tylko tych, którzy sprzeciwiają się mojej decyzji. Jeden biegun, to osoby, które nie chcą, żebym się dzielił tymi uprawnieniami - 16 osób. Drugi biegun - dziel się księciu jeszcze bardziej - 17 osób. 16-17.
Tylko co wynika z tego? Niewiele, ponieważ uważam, że czego bym nie zrobił, byłoby źle. Zastanawiające, że real nie istnieje, a tak naprawdę jesteśmy tacy... polscy.
W sumie najlepiej, gdybym nic nie zrobił. Zamiast prywatnych wiadomości, rozmów ze mną, zaczęłyby się pojawiać artykuły, "polemiki". Że książę powinien scedować na tego czy innego swoje prawa, w całości, w części. Pod artykułami pojawiałyby komentarze popierające, negujące. Pojawiałyby się polemiki z artykułami popierającymi, a pod nimi znowu komentarze - popierające, sprzeciwiające się. I tak na prawdę sprawa "rozegrałaby się" między Wami. A ja mógłbym spokojnie odpowiedzieć wszystkim, że w obliczu takiego podziału, nie będę nic zmieniał.
Zapowiedziałem. ZAPOWIEDZIAŁEM. W mowie rocznicowej wszyscy mogli przeczytać (i wciąż mogą) o moim zamiarze odnośnie nadawania obywatelstw. Wciąż mowę rocznicową można przeczytać
http://12.sarmacja.org/; ewentualnie można kliknąć w banner propagandowy z prawej strony strony.
Po fakcie, po wydaniu zarządzenia, dowiaduję się, że prywatne kanały aż huczały od tego, jak książę źle postępuje, że się dzielić będzie swoimi uprawnieniami. Nikt nie zaprotestował. Choćby w prywatnej korespondencji ze mną. Nie przesadzajcie, z wieloma z Was mam prywatne kontakty i można było pisać. Czy zmieniłbym decyzję, nie wiem. Ale kontynuując oburzenie. Gdy ogłosiłem swoją decyzję, zaczęły się pojawiać głosy oburzenia - co ja robię. Poraz kolejny udowodniliście, że nie czytacie niektórych rzeczy albo czytacie pobieżnie. Najpierw ustawa o obywatelstwie, teraz moje dzielenie się uprawnieniami.
Nie, nie napisałem tego artykułu, żeby pokazać, jaki jestem obrażony na społeczeństwo sarmackie. Nie jestem. Nie oczekuję też peanów na cześć mojego rozporządzenia prawem do nadawania obywatelstw. Zdawałem sobie sprawę i z tego, że pojawią się monarchiści sprzeciwiający się temu (choć miałem nadzieję na wcześniejszą reakcję) i tego, że to za mało.
Nie spodziewałem się jednak, że będzie tylko narzekanie, zwłaszcza ze strony tych, którzy chcieli nadawania obywatelstw przez Namiestników. Owszem, dostali za mało, ale nie widać żadnych pozytywów - tylko pesymistyczne podejście, że nic nikt nie może, że mało obywatelstw. Halo! Decyzja o tym, kto nadaje obywatelstwo ma decydować o tym, że zwiększy się ilość obywateli?! No nie sądzę.
Chyba, że to ma drugie dno, że tak na prawdę w nadawaniu obywatelstwa przez Namiestników, chodzi właśnie TYLKO o osoby, które już miały obywatelstwo. No cóż, jedna osoba już w pewien sposób to udowodniła. Wybaczcie ostre słowa, ale tłumaczenie, że ktoś nie chce składać wniosku w "centrali", bo jej nie lubi (kolokwialnie rzecz ujmując), a równocześnie - nie ma nic do księcia, jest po prostu idiotyczne, kretyńskie. Jakiej centrali? Owszem, jestem w pewien sposób tą "centralą", ale albo ktoś do mnie coś ma i nie składa, albo nie ma i składa wniosek. Tak, jak zapowiadałem - nie będzie nadawania obywatelstw przez administrację Dworu, rządu. Znowu teorie spiskowe? Że jak złożę, to książę na złość mi upoważni MAPa, żeby mógł mi nadać obywatelstwo i Rząd będzie tryumfował? Czemu piszę o teorii spiskowej? Już raz się taka pojawiła - przy okazji wydalenia obcokrajowca, że teraz wszyscy, którzy nie mają obywatelstwa, są narażeni na wydalenie, zwłaszcza ci zasłużeni dla Księstwa; bo tak. To może jednak ci, którzy chcą odzyskać obywatelstwo, ale tylko z rąk Namiestnika (w sumie pewnie jednego konkretnego) jednak mają "coś" do mnie?
Nie każę się zwolennikom nadawania obywatelstwa przez Namiestników, cieszyć się jak ojcu robiącemu dzieci. Ale zastanówcie się może jak wykorzystać to uprawnienie, a nie jak to źle, że to uprawnienie jest, jakie jest.
P.S.
Jak mi "ktoś" napisze coś w stylu "a nie mówiłem", to skrócę o głowę... po samą żołądź.
Ale jęczeć i lamentować nie zamierzam, bo to decyzja Waszej Książęcej Mości a nie moja. I lamentów nie rozumiem.
A ustosunkowując się tak na poważnie: jeśli WKM myśli, że bycie księciem to uszczęśliwianie ogółu to jest WKM w błędzie. Nie da się zrobić tak, by wszyscy byli zadowoleni. Trzeba robić tak, jak podpowiada rozsądek i serce - tak by było jak najlepiej dla Sarmacji. Jedynie czas może pokazać czy decyzja była dobra czy zła. Jedno jest pewne - najgorzej jest nie robić nic i biadolić, że jest źle. Ludzie krytykują - normalka - niektórzy są przekonani o słuszności swoich tez, inni po prostu nie są przekonani do proponowanego rozwiązania - ale zawsze może się okazać, że się mylili :>
Żeby nie było, że wszyscy tylko krytykują: Zwiększenie aktywności WKM, które nastąpiło jakiś czas przed rocznicą i trwa do dziś oceniamy, bardzo, bardzo, bardzo dobrze.
PS. Ograniczenie kompetencji Namiestników było zdecydowanie dobrym pomysłem.
40% nie chce w ogóle nadawania obywatelstwa przez namiestników, 27,5% chce, by posiadali pełne prawo nadawania obywatelstwa, 30% (myślę, że można obydwie odpowiedzi interpretować łącznie) chce współdecydowania JKM i namiestników.
Gdybym miał spekulować, które rozwiązanie budziłoby największy sprzeciw — byłoby to samodzielne nadawanie obywatelstwa przez namiestników; solidne 70% oczekuje, że powinna być to wyłączna lub współdzielona kompetencja Jego Książęcej Mości.
Tyle, że… brakuje tu jakby odpowiedzi na pytanie, dlaczego w pierwszej kolejności namiestnicy powinni brać udział w tym procesie. Moim powinni dlatego, że stanowią najlepszą (obecnie) gwarancję aklimatyzacji nowego mieszkańca w Sarmacji. Z mojej perspektywy zagadnienie należy rozpatrywać przede wszystkim w wymiarze praktycznym (nie światopoglądowym). Gdyby nie ryzyko klonów, byłbym nawet za uzyskiwaniem obywatelstwa z mocy prawa, po złożeniu stosownej przysięgi.
Tym "ktosiem" jest właśnie ten on senior, który igra z losem :)
Nie, nie podchodzę do Korony, jako uszczęśliwiania wszystkich i każdego z osobna. Ale chyba książę też może mieć odczucia i nie musi być zawsze "ponad to"? ;) Że o komentowaniu tego co się wokół niego dzieje, nie wspomnę :P
@wicehrabia Paczenko
Słowa o narzekaniu dotyczyły tylko chcących nadawania przez Namiestników :) Po osobach mających poglądy, jak Wicehrabia, spodziewałem się od razu oburzenia ;)
@Hrabia Podżołędny
Halabardnicy w drodze
Z drugiej natomiast strony rozumiem co kierowało JKMością i nie zamierzam z Jego decyzją dyskutować. Pan chciał, pan dał.
No bo na przykład ja, Wasza Książęca Mość, zagłosowałem przeciw dzieleniu się tym uprawnieniami - bo osobiście uważam, że tylko Książę powinien te obywatelstwa dawać.
Ale oburzać się nie zamierzam, bo to decyzja Waszej Książęcej Mości a nie moja. I oburzonych nie rozumiem.
:-)
Moje osobiste odczucie jest więc właśnie takie, jak wyraziłem w ankiecie. Nie mam jednak zamiaru ani się oburzać, ani podejmować żadnych środków by ją zmienić. Jak mogliśmy się przekonać jest wielu, którzy uważają kompletnie inaczej, a więc samą decyzję zwyczajnie zaakceptowałem. Choć mam inne przekonanie, które zresztą wyraziłem, to nie przeszkadza mi obecny stan prawny i ani teraz, ani nigdy w przyszłości nie będę podważać podjętej decyzji. Można więc uznać, że w moim przypadku sprawdza się korzystniejsza dla WKM interpetacja wyników.
Myślę, że wśród przeciwników „w drugą stronę” można wyróżnić też wielu, którzy docenili omawianą decyzję, jednakże pragną jej rozszerzenia w przyszłości. A to, że słychać tylko narzekanie… Tak już jest, że często to ono jest najdonośniejsze. Moim zdaniem to nie była kwestia oczekiwana przez Sarmatów, więc niewielu z nas podniosło pozytywny głos. A dla tych, którym zależało – było to za mało, by podnosić głośne wiwaty. Tymczasem całkowici przeciwnicy… Byli głośniejsi. Wszystkim nigdy się nie dogodzi, więc można uznać, że tak czy siak WKM osiagnął sukces.
Być może okaże się to dobrą decyzją, pożyjemy, zobaczymy. Być może nie. A prawda jest taka, że zawsze można wrócić do starych zwyczajów, jeśli zajdzie taka konieczność. Czasem takie zmiany są potrzebne.
My, jako Obywatele, z częścią podejmowanych decyzji przez WKM się zgadzamy, z częścią nie. Niestety, tak to już jest... Nie oznacza to jednak, że jesteśmy przeciwni osobie Księcia :)
W tej sytuacji jednak mam wrażenie, że WKM się czegoś zbyt głęboko doszukuje...