W dniu dzisiejszym, nasze wspólne drogi z Mandragoratem Wandystanu rozeszły się na dobre. Na przełomie 2013 i 2014 roku postanowiliśmy pójść drogą zawieszenia i odpoczynku. Nie zawsze to się sprawdzało, ale w ostatecznym rozrachunku wyszło nam wszystkim na dobre. Do czasu.
Do czasu, gdy zażądano od Wandystanu dostępu do serwerów MW – zgodnie z sarmackimi przepisami, uchwalonymi m.in. głosem posła pochodzącego z tego (ówczesnego) Kraju Korony: Alojzego Pupki-Bumbuma. Do czasu, gdy po trzydziestu dniach weszły w życie o wymogu aktywności wobec funkcjonariuszy publicznych. Te ostatnie budzą największe kontrowersje, ale popierałem je od początku i znałem ich konsekwencje. Czemu miałyby nie objąć samorządu jakim był MW? To jest pytanie retoryczne – nie ma żadnych powodów dla takich wykluczeń. Miałem także sygnały, że jeśli reforma sądownictwa połączona z reformą Senatu, wejdzie w życie, to drogi Mandragoratu i Księstwa się rozejdą. Jako, że popierałem i wspierałem zmiany (aktywność funkcjonariuszy i reforma sądownictwa), a z drugiej strony – władze ówczesnej prowincji od początku nie miały zamiaru respektować zmian w Konstytucji dotyczących serwerów Księstwa, tudzież nie miały jaj, żeby to respektowanie uskutecznić, rozbrat musiał nastąpić, wcześniej czy później.
Niech nikt nie liczy, że nie będę współpracował z Radą Ministrów, z Sejmem, tylko dlatego, że komuś się nie podobają mi ich pomysły. Moją rolą nie jest ciągłe negowanie pomysłów i propozycji zgłaszanych w Sejmie i przez Radę Ministrów, bo ktoś nie lubi pomysłodawców.
Współpracuję z każdą Radą Ministrów i każdym Sejmem, jeśli nasze pomysły, poglądy są zbieżne. I nie waham się wskazać nawet na etapie debatowania, że ustawy nie podpiszę. Ale jeśli Sejm zlikwiduje przeszkody stojące na drodze do mojego podpisu, to czemu miałbym odrzucać ustawę? Ale według niektórych osób powinienem wszystko wetować, kwestionować i zapobiegać wszelkimi możliwymi środkami wprowadzaniu jakichkolwiek przepisów proponowanych przez Radę Ministrów, większość sejmową – w przeciwnym razie jestem uznawany za marionetkę. Gratuluję logiki zwłaszcza, że w następujących po sobie rządach zasiadali ludzie, którym było bardzo nie po drodze ze swoimi poprzednikami. Ze wszystkimi współpracowałem. Zapraszam do Sejmu oraz Rady Ministrów – "pomarionetkujecie" mną.
Mimo pojawiających się głosów dotyczących zgodności z Konstytucją Księstwa Sarmacji, nie mam zamiaru sprawy jątrzyć, ani nikogo nie będę zatrzymywał na siłę. Po raz kolejny pragnę udowodnić Wandejczykom, że ich nie popieram i nie wspieram, wręcz jestem wandofobem, dlatego już dzisiaj, kilka godzin temu, wypowiedziałem Traktatu Unii Księstwa Sarmacji i Mandragoratu Wandystanu
http://prawo.sarmacja.org/akt,6513.html
Na wniosek Rady Ministrów, po raz drugi dzisiaj udowodniam Wandejczykom moją nieprzychylność, a przy okazji oczywiście bycie marionetką, i wprowadzam abolicję, o którą prosi rząd
http://prawo.sarmacja.org/akt,6517.html
Równocześnie informuję, że na dzień dzisiejszy, wobec słów niektórych ważnych Wandejczyków, nie widzę możliwości jakiejkolwiek współpracy, nie zostaną ratyfikowane przeze mnie żadne traktaty z Mandragoratem Wandystanu w najbliższym okresie.
Kilka miesięcy temu, to Wy chcieliście wypowiedzieć traktat bez porozumienia.
No pa, szerokiej drogi, Wanda Wam na drogę. I tak wejdziecie tu jeszcze milion razy tylko po to, żeby mówić, że odchodzicie, jak to robicie od tygodni.
Nie podałem konkretnych osób. Do Was Towarzyszu, pretensji nie mam, jeśli chodzi o sytuację sprzed paru miesięcy. Chodziło mi o osoby, które dążyły do referendum.
Kto jeszcze mi będzie wmawiał, że coś Wandystanowi zrobiłem?