Gdzieś między zastanowieniami nad założeniem instytucji, aby parku stołecznego moją pseudosztuką nie zadręczać a zastanowieniami, czy nie wycofać wniosku do KSZ, który przeszedł niezauważenie, postanowiłem zrobić jeszcze jedne rozmyślania publiczne, że tak to określę.
W Sarmacji to teraz mam sytuację trochę jak z komedii science-fiction. Pewnie znacie takie fabuły, gdzie główny bohater został zamrożony bądź zahibernowany i po długim czasie się obudził, w świecie, który straszliwie się zmienił, poszedł do przodu. Ja też mam pewne takie wrażenie. Wszystko poszło do przodu. Szeregowi awansowali, nowo przybyli zaczęli wspinać się po drabinie feudalnej. A ja dalej przedstawiam się tak samo. Szeregowy rezerwy, August de la Sparasan. Nie mogę nawet dodać sobie tytułu szarego obywatela, bo skoro grabarz-kanclerz szlachcic określa się szarym obywatelem, to kim ja w takim razie jestem? Da się być czymś niższym niż szarym obywatelem? Trzebaby chyba wymyślić wtedy jakieś nowe określenie.
Moje inicjatywy niespecjalnie odnoszą sukces, przepraszam, już nie popełnię tego rodzaju błędu. Po co komu życzenia dla regenta, jak niektórzy życzyliby mu jak najszybszego odejścia w cień? Tak, Sarmacja to moim zdaniem dość hermetyczne środowisko, w którym osiągnąć coś więcej jest rzeczą trudną. Dlatego nie zamierzam nawet próbować, ale o tym mówiłem już przy innych rozmyślaniach.
Co zatem ostatecznie zrobię? No cóż. Luczeng chyba nie odzyskam, GH też jakoś niespecjalnie. Pozostaje tylko konduktorowanie. Tak ostatnio myśląc, tylko się utwierdziłem w tej decyzji. W końcu jestem wielkim Fąflem Fafikanii. Mam powód do dumy.
Zresztą, czy chciałbym być szlachcicem? Tak jak się człowiek głębiej zastanowi... To tylko więcej kłopotów. Herb trzeba sobie zrobić. Dlatego cóż. Na dzisiaj już chyba skończę ględzenie, krótkie było. Trochę śmieciowy artykuł no nie? I jeszcze o wydźwięku pesymistycznym. Oj, prowokuję tą Prefekturę. A i jeszcze jedno w sumie. Ustosunkowałem się do wcześniejszych rad na tyle, na ile mogłem. Więcej proszę ode mnie nie wymagać, bo i pisać przestanę. Chociaż niektórym może by to sprawiło poprawę grobowego humoru. No nic, kończę. Wesołego listopada i niskich podatków!
Co za problem? Hasseland ma Lorda Szambelana - czyli mnie. A ja mam odpowiednie uprawnienia, określone Konstytucją KH - calkiem spore. Trzeba tylko napisać do mnie na priv...