G
dy patrzę na najnowsze wydarzenia w Sarmacji, przypomina mi się stowarzyszenie Hasselandu z Bialenią. Chyba jednak mało kto wyciągnął wnioski z fiaska, jakim owo stowarzyszenie się zakończyło.
Oczywiście, zasady tego stowarzyszenia nie były identyczne jak te, zawarte w układach Sarmacji z Teutonią czy Baridasem. Ale jednak wiele rzeczy było podobnych. Hasseland miał mieć bardzo dużą autonomię; jednocześnie, jego obywatele stali się obywatelami Bialenii. A że Hasselandczycy byli aktywni, w szybkim tempie objęli wysokie urzędy. To z kolei wyzwoliło nastroje antyhasselandzkie. Było to chwilami tragikomiczne; mnie obwiniano o jakieś niecne zamiary opanowania całego v-świata, co było absurdem - ale podgrzewało atmosferę. Ostatecznie, Hasseland rozstał się z Bialenią.
Po tamtej historii nabrałem przekonania, że w mikronacjach wszystko musi być jasne i wyraziste. Albo budujemy państwo unitarne, a w jego ramach mogą istnieć jednostki autonomiczne - albo tworzymy federację lub konfederację. Hasseland stał się częścią Sarmacji z dużą autonomią. Warunki jakie uzyskaliśmy, były i są korzystne. Nie ma sensu domagać się czegokolwiek więcej.
Tymczasem najnowsze traktaty stowarzyszeniowe Sarmacji stworzyły sytuację skrajnie absurdalną. Państwa stowarzyszone były połączone z Sarmacją w zasadzie tylko wspólnym sądem; faktycznie też wspólnym forum, a więc i wspólnymi siłami policyjnymi, forum pilnującymi. Państwa stowarzyszone miały własnych szefów. Zarazem, obywatele tych państw byli obywatelami sarmackimi, podporządkowanymi Księciu Sarmacji i wybierającymi Sejm. Ale ten Książę i ten Sejm nie decydowali o państwach stowarzyszonych. Konstrukcja która od razu musiała rodzić konflikty!
Co więcej, w państwach stowarzyszonych ujawniły się i narastały silne ruchy antysarmackie. To wszystko musiało prowadzić do przesilenia. Opcje były trzy: powrót do Sarmacji unitarnej, z autonomicznymi częściami - rzecz nierealna; federalizacja Sarmacji - kierunek wydawałoby się, do przyjęcia; rozpad "stowarzyszenia" i odejście państw stowarzyszonych. Niestety, sprawdził się czarny scenariusz, czyli opcja trzecia.
A sprawa niestety jest prosta.
Albo budujemy silną Sarmację, której częścią mogą być regiony o mniejszej lub większej autonomii - albo Sarmacji nie będzie. Federacji nie ma z czego tworzyć, na dziś nie ma więc powodów, by brać ją pod uwagę. Możliwości są dwie.
Albo - albo!
Nikt jeszcze nie zasponsorował tego artykułu.
Łączyła ona bowiem dwa państwa Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie. Wszystko było jasno ustalone. Państwo to było potęgą, radziło sobie i nie miało większych problemów z wewnętrznymi sporami pomiędzy Polakami a Litwinami.
Jeśli będziecie chcieli to przedstawię krótko w punktach jak mogło by to wyglądać.