Cóż, Filip von Sarm zapewnia podaż wyroków, które aż się proszą o kilka słów komentarza. Stąd też dzisiaj parę uwag w przedmiocie
wyroku Trybunału Koronnego zapadłego w sprawie o sygn. akt K 12/19 w dniu 26 sierpnia 2019 roku.
Niezależnie od podlikowania – krótkie streszczenie. Filip von Sarm pomawiał asesora o bycie dreamlandzkim szpiegiem, co czynił w biurze podawczym prefektury oraz na sarmackim kanale discord. Jeszcze zanim sprawa trafiła do Trybunału
przeprosił, a w Trybunale do wszystkiego się przyznał. Czyn popełnił w recydywie, czyli groziła mu kara
do 6 miesięcy pozbawienia wolności lub banicji.
Prefektura wnosiła o 2 miesiące pozbawienia wolności, Trybunał jednak za właściwą uznał karę 6 miesięcy pozbawienia wolności – do czego oczywiście ma prawo. Brakuje mi jednak uzasadnienia, czemu to akurat tak wysoka kara (odpowiednik realnych 25 lat) była w ocenie Trybunału zasadna. Niżej, po kolei dlaczego tak uważam.
W pierwszej kolejności zachęcam czytających do zapoznania się z innym
wyrokiem Trybunału Koronnego, mianowicie z dnia 22 kwietnia 2017 roku, o sygn. akt TK K 17/04/06. Akta są dość obszerne, jednakże porównanie obu postępowań wydaje mi się konieczne. W rzeczonej sprawie Trybunał miał do czynienia prawie, że z identycznym stanem faktycznym. W zasadzie jedyne istotne różnice, to to, że nie było recydywy, natomiast oskarżony do winy się nie przyznawał i jeszcze w toku postępowania publikował dalsze pomówienia (co zabawne, wyrok w 2017 roku wydawał obecnie pomówiony asesor).
W jednej sprawie wymierzono 6 miesięcy pozbawienia wolności, w drugiej 3 tygodnie. Różnica dość duża i mogąca mylnie prowadzić do wniosku, że nie warto się przyznawać, lecz lepiej iść w zaparte. Trybunał do wcześniejszego orzeczenia w żadnym stopniu się nie odnosi. Oczywiście, linia orzecznicza może ulegać zmianie, jednakże przy tak drastycznej różnicy zasadne wydaje się oczekiwanie, aby Trybunał wskazał na jej przyczyny. Zwłaszcza, że orzeczenie to powinien Trybunał znać – dostępne jest nie tylko w archiwach i skatalogowanych orzeczeniach, ale też zostało wprost powołane przez Prefekta.
Niestety, uzasadnienie wymierzenia kary 6 miesięcy sprowadza się do stwierdzenia, że
Skład Orzekający wybrał maksymalną karę pozbawienia wolności z tego ustępu. O tym, co za taką, a nie inną decyzją Składu stało – uzasadnienie milczy. Nie wiadomo jaka w ocenie Trybunału była szkodliwość tego czynu, jakie cechy oskarżonego przemawiały za koniecznością wymierzenia kary 6 miesięcy et cetera. Strony i obywatele zdani są jedynie na własne domysły.
Reasumując, krytyka wyroku nie dotyczy bezpośrednio samego wymierzenia kary 6 miesięcy pozbawienia wolności – Trybunał ma do tego prawo, a oskarżonemu służy przecież apelacja. Krytyka dotyczy braku jakiegokolwiek uzasadnienia wymierzenia naprawdę wysokiej kary (za czyn, który pokrzywdzony przyjmował raczej humorystycznie), a także całkowitej zmiany dotychczasowego orzecznictwa bez podania jakichkolwiek przyczyn.
Dodatkowo i na marginesie – orzeczony został obowiązek opublikowania przeprosin. Oczywiście rozwiązanie godne pochwały, jednakże wydające się jako pozbawione podstawy prawnej (na pewno podstawy takiej nie daje przepis przez Trybunał przytoczony).