Kadencja Sejmu LVIII kadencji zakończyła się niespodziewanie wcześniej niż wynikałoby to z wyborczego kalendarza. Raptem półtora miesiąca po wyborach, w połowie kadencji, Książę Piotr III Łukasz zmuszony został do rozwiązania Sejmu i ogłoszenia nowych wyborów. Te przyniosą nam rozstrzygnięcie 5 stycznia w godzinach wieczornych. Tym artykułem chcę rozliczyć się z Wami, wyborcami i obserwatorami, z podejmowanych przeze mnie zadań i złożonych obietnic.
Pełniłem w zakończonej kadencji Sejmu funkcję
Marszałka Sejmu i starałem się funkcję tę pełnić sprawnie. Sejm pracował bez problemu, głosowania odbywały się na czas, dyskusje toczyły się leniwym tempem. Taka widać uroda naszego parlamentaryzmu. Ze swojej strony dałem z siebie sporo, choć pewnie nie maksimum. Obiecywałem jednak pracę i aktywność i obietnice te spełniłem.
Zaraz po ustaleniu wyniku wyborów wyklarowała się w Sejmie większość, którą stanowił
Koalicyjny Klub Poselski. W jego ławach zasiedli, prócz mnie, posłanka
Rihanna Aureliuš-Sedrovski oraz poseł
Peter West. Od początku stawialiśmy na współpracę i wspieranie się w realizacji naszych planów. Złośliwi powiedzą, że koalicyjny klub nie spełnił swego zadania bowiem to właśnie decyzją większości członków klubu doszło do sytuacji, w wyniku której Książę musiał rozwiązać Sejm. Jednak powiem, ze swej perspektywy, że wręcz przeciwnie. Klub spełnił swe zadania. Nie sztuką jest bowiem niezależnie od otoczenia przeć i realizować swe cele,
sztuką jest umieć podejmować także trudne i niepopularne decyzje.
Przed wyborami obiecywałem szereg działań, z których nie udało mi się w tak krótkim czasie zrealizować następujących: projektu ustawy - Kodeksu Postępowania Sądowego - głównie przez złożoność materii, nadal trwają prace nad tym projektem; projektu ustawy wydłużającej kadencję Sejmu - prace jeszcze trwają; projektu ustawy o Bezpieczeństwie i Ciągłości Państwa Sarmackiego - prace trwają, ale jestem po rozmowie na ten temat z Księciem; ponadto w przypadku projektu ustawy znoszącej kadencyjność ATK, jak i, a może przede wszystkim, projektu ustawy wygaszającej tytuły szlacheckie i arystokratyczne wsłuchałem się w głosy, które wokół tych projektów padały, i zdecydowałem się nie przeć z nimi i uchwalać za wszelką cenę. Wiele argumentów, które padły było słusznych, wziąłem je pod uwagę. Nie udało mi się także rozpocząć dyskusji na temat zmian w ordynacji wyborczej i sposobu wyłaniania naszych przedstawicieli oraz możliwości wprowadzenia mechaniki demokracji płynnej. Choć muszę przyznać, że mam już pewne tezy przygotowane do dyskusji, a temat po prostu nie został poruszony z uwagi na czas.
Z zakładanych planów udało mi się jednak zrealizować:
ustawę znoszącej bezpośredni wybór Kanclerza;
ustawę o Polityce Zagranicznej Księstwa Sarmacji; a także dodatkowe, które pojawiły się w trakcie kadencji:
ustawę o likwidacji ciszy wyborczej, czy
ustawę o uniezależnieniu Prefektury Generalnej, no i ogłosić
manifest republikański, który w swym zamyśle ma stać się przyczynkiem do dyskusji o tym ile mamy monarchii w monarchii.
W ostatnich wyborach wielu z Was okazało mi zaufanie, którego się nie spodziewałem i wierzę, że Was nie zawiodłem. Wierzę też, że pokazałem, iż można w Sejmie pracować aktywnie - brać udział w dyskusjach, zadawać pytania, nie ułatwiać, i wymagać. Bardzo się też cieszę, że wszystkie głosowania w Sejmie przeprowadzane były sprawnie. W tym miejscu wypada mi po prostu powiedzieć dziękuję! Jestem otwarty również na indywidualne oceny, czy w drodze komentarzy, czy przesyłane drogą prywatną.
Dziękuję!
Ubiegły rząd zaś działał sprawnie. Nie było fajerwerków, owszem, ale też administracja funkcjonowała. W przeciwieństwie do tego co mamy teraz. A obecna sytuacja wynika z przedstawienie przez koalicję takiego a nie innego kandydata.
Działał sprawnie pod kątem klepania w papierki. Czy brak rządu w działaniach nazywa WKW skutecznością poza ministrem ds. promocji, który faktycznie starał się robić? Tam reszta oglądała pingwiny przed Discovery channel
Ja osobiście nie mam zdania, gdyż w KSIĘSTWIE SARMACJI jestem od niedawna, nie od całej kadencji, ale coś się działo.
To miało być podkreślenie, że żyję w Księstwie Sarmacji a nie jakieś republice.
Skutecznością nazywam to, że rząd był skuteczny w kontaktach z obywatelami, a Rada Ministrów nie dawała ciała na każdym kroku, a zdarzały się pojedyncze potknięcia, które ostatecznie miały marginalne znaczenie. Wszystko ponad to to już bardzo pozytywna wartość dodana.
Więc tak. Rząd nie był zły. Rząd był skuteczny, a reelekcja byłego Kanclerza byłaby na pewno daleko lepszym pomysłem od tego, z czym koalicja sejmowa nas zostawiła.
Dziękuje za poprawę ☺. Postaram się nie pisać kontrowersyjnie bo wiem, że różnie można rozumieć wypowiedzi.
Projekty jak dla mnie nic nie zmieniają. Ciekawe wybory zastąpiono nieciekawymi (jeżeli dobrze pamiętam Prefekt ma być wybierany). A reszta to projekty zapętlające naszą historię lub czysto techniczne.
Tak czy siak należy się uznanie, że coś tam się działo. Bo mogłoby się nic nie dziać.
Uznanie się należy też tym którzy podejmowali skuteczną polemikę a Jedynym Aktorem.