Wojna na Tropicanie
Czerwoni zdobywają Purpurowy Wicher
Ostatni tydzień nie obfitował tym razem w krwawe bitwy, dowódcy skupili się na przegrupowaniu swych sił, wiele jednak działo się wokół konfliktu.
Ale ab ovo, jak mawiali starożytni Leblandczycy.
Kontrrewolucja coraz bardziej czuje nóż na gardle, toteż stara się zmobilizować wszystkie możliwe siły. Potencjał przemysłowy jest w pełni przeznaczany na rekrutację nowych jednostek lub dozbrajanie już istniejących. Tymczasem duże zgrupowanie idące na pomoc Purpurowemu Wichrowi wycofało się z powrotem ku Soli. Po drodze zostało wsparte jeszcze przez dwie kolejne brygady Los Soldados Verdes. Również na południu trwa koncentracja sił rządowych. Jednocześnie jednak jednostki osadników posłano na wschód. Zapewne mają one przejąć kontrolę nad położonymi tam rozległymi terenami rolniczymi i w ten sposób podreperować kontrrewolucyjną gospodarkę, osłabioną przez utratę portu w Purpurowym Wichrze.
Rewolucjoniści kontenci z pierwszego zwycięstwa, nie próbują na razie ścigać cofających się spod Purpurowego Wichru wojsk El Dictatore. Zamiast tego rozproszyli się rabując okolicę, widocznie pewni, że wróg nie zaryzykuje kontrofensywy. Być może ducha rewolucyjnego osłabiła także rana jaką odniosła jej ikona propagandowa - Defloriusz Dyman Wander znany powszechnie jako Michaś. Postrzelony w pośladek Książę-senior został odtransportowany do szpitala polowego, gdzie znalazł się pod troskliwą opieką obranych przezeń osobiście sanitariuszy.
Guerra civil ściągnęła już uwagę KSZ. Sarmaccy chłopcy
okopują się w swej bazie w Puncie, ponoć
rozlokowano też w wybranych miejscach oddziały specjalne, choć nasza redakcja niezbyt w to wierzy. Oczywiście takie kroki nie mogły się obyć bez tarć. Na KSZowców natknęło się kilka band kryminalistów, doszło, jak poinformował hetman, do wymiany ognia. Rodzi się pytanie, czy wśród ostrzelanych oddziałów nie mogła się również znaleźć obstawa wciąż nie dającego znaku życia Paviela Gustúlopulo. Zaginiony diuk mógł przecież przypadkiem wpaść na owe tajne siły specjalne i zostać bez ostrzeżenia zlikwidowanym. Jedno jest pewne - rozchodzenie się pogłosek na ten temat z pewnością nie sprzyja stabilizacji sytuacji w Puncie.
To jednak nie koniec kontrowersji związanych z KSZ. W ostatnich dniach sarmackie bombowce dokonały
nalotu na Playę. Rewolucjoniści zareagowali oskarżeniem Grodziska o kultywowanie najgorszych tradycji kontrrewolucji i kefaszyzmu. El Dictatore z kolei oświadczył, że wydarzenie to pokazuje, iż prawowity rząd tropicański ma sojuszników, więc jego obrońcy nie powinni składać broni wobec porażek, ale tym bardziej zaangażować się w obronę ojczyzny. Dowództwo KSZ nie skomentowało jak dotąd ataku lotniczego, choć według informacji jakie uzyskaliśmy, będzie próbowało się go całkowicie wyprzeć.
W Starosarmacji trwają wybory na Namiestnika, nie mogło więc oczywiście zabraknąć kwestii rozwiązania konfliktu tropicańskiego. Obaj kandydaci ustosunkowali się do tego problemu. Wypowiedź barona Westa należy uznać za raczej przewidywalną:
Naturalnie wspierać będę stronę, która działa z mocy prawa. Będę też dążył do mediacji i jak najmniejszej liczby ofiar.
Większe kontrowersje wzbudziła odpowiedź diuka Zombiakova:
Udzielę solidarnego wsparcia wszystkim stronom konfliktu aby ten trwał jak najdłużej i był jak najkrwawszy. Koniec końców z narodem jest jak z dziećmi - sami muszą dojść do porządku ze sobą.
Te słowa mogą szokować, jednak gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, albo coś jeszcze cenniejszego od pieniędzy. Według informacji, do których dotarła nasza redakcja, we wszystkich miastach Tropicany pojawili się tajemniczy przybysze z Gellońskich Pustkowi. Osobnicy owi czują wstręt przed odkrywaniem twarzy, mają zabandażowane dłonie i ponoć potwornie cuchną. Zajmują się skupowaniem trupów, których już padło niemało, a biznes pewnie będzie kręcił się coraz bardziej. Ciała nieboszczyków są wysyłane na kontynent. Nie wiemy, co z nimi potem robią, oczywistym jest jednak, że tym tajemniczym Gellończykom na rękę jest jak największe rozognienie konfliktu.
Zdecydowanie jednak nie rozognia się wojna w sferze informacyjnej. Choć poparcie dla rewolucjonistów wyraziła już spora grupa osób, rebelianci cierpią na kompletny brak własnej propagandy. Wprawdzie Socjalistyczna Partia Sarmacji
zapowiedziała oficjalne oświadczenie ws. konfliktu oraz stworzenie konkurencji dla relacji naszej gazety, jednak na razie nic z tych rzeczy nie nastąpiło. Oto jak można wierzyć zapewnieniom lewicy.
Konflikt tropicański spotkał się z reakcją również zagranicą. Minister Spraw Zagranicznych Suderlandu wydał
treściwe oświadczenie:
Oświadcza się, że w związku z konfliktem mającym miejsce na terenie Tropicany (Księstwo Sarmacji) zaleca się aby mieszkańcy Republiki Suderlandu nie wybierali się na jakiekolwiek wycieczki bądź innego typu podróże na te terytorium.
Część obywateli
domagała się jasnego poparcia dla którejś strony konfliktu, rząd suderlandzki nie objawia jednak na razie takich zamiarów.
Giełda wciąż mieni się czerwienią.
formowanie bojówekorganizowanie zjazdów partyjnych. Cierpliwości...