Z dumą przedstawiamy powtórny debiut Kuryera Impertynenckiego. Zgodnie z prośbami czytelników, przechodzimy na format wydawniczy w postaci
pliku PDF dostępnego do pobrania na dysk swojego urządzenia.
Dzięki temu liczymy na zwiększenie dostępności Kuryera poza granicami Sarmacji. Oprócz tego, możemy przedstawić Państwu więcej ciekawej treści, wiadomości, opinii i informacji z rożnych dziedzin i innych krajów.
Obecne wydanie jest swego rodzaju eksperymentem. W związku z lekko testowym zabarwieniem wspomnianego wydania, istnieje kilka niedopracowanych spraw i małych, w tym technicznych, niedoróbek (niedokończony transfer na wektory kilku grafik, brak głębszego rozwinięcia niektórych poruszonych tematów i tym podobne). Przeprojektowano w zasadzie wszystko, co było możliwe, łącznie z nowym logiem, czcionkami, formą, stylem graficznym i podobnymi sprawami. Czekamy na słowa krytyki i opinie względem wprowadzonych zmian.
Głównie chodzi właśnie o nie — jeżeli odbiór będzie pozytywny, będziemy publikowali znacznie ciekawsze treści niż obecne, które służą bardziej do testu fontu, składu i układu graficznego.
Sugerujemy zapisanie dokumentu na swoim urządzeniu, z uwagi na koślawy styl działania podglądu treści w Dokumentach Google. Nie ma wirusów, można pobierać śmiało. W przypadku problemów z pobieraniem, można zapisać plik na własnym dysku Google, skopiować go i następnie pobrać.
Dziękuję.
I niestety bardzo brzydkie kłamstwo na sam koniec numeru. Za to rózga na dupsko.
wystosowanym doń Promissum.
PS: Świetna robota! Chce się dać taką dotację, żeby zbankrutować :D
PS2: Ile kosztuje reklama w Kuryerze?
Post Scriptum: Wiszące spójniki i dzielenie wyrazów…? ;-)
Rada nie wystosowała prośby o spełnienie różnych pomysłów, ale w tamtym momencie, głównie o ich podpisanie. Jeżeli będą spełnione obietnice bez tego, to nie zmienia to faktu odrzucenia uchwały Rady i niepełne wykonanie jej propozycji.
@RemigiuszL dogadamy się na PK ;)
@piwniczak z dalszej części tekstu jasno wynika, że chodzi o problemy w znaczeniu nadmiaru obowiązków w wyniku dużej liczby zmian do wdrożenia — bez wchodzenia czy to implementacja ustaw, czy realizacja różnych pomysłów. W przypadku ewentualnego przejścia mojej ustawy przez Sejm, na pewno będzie to chyba dodatkowym obciążeniem jak mniemam.
Postawiłem tezę, iż do Izby przydałyby się jeszcze jakieś ręce do pracy z uwagi na dużo roboty do wykonania. Chyba nie chodzi o to, że jest to twierdzenie nieprawdziwe?
@Helwetyk nie jest to takie pewne stwierdzenie, zwłaszcza jeżeli rozpatrujemy nie tyle status różnych krajów w Sarmacji, ale obowiązki jakie na siebie biorą. Nikt o zdrowych zmysłach nie wziąłby w obecnym momencie pełnej odpowiedzialności za sprawowanie sądów na własnym podwórku, bez możliwości wyręczenia ich przez centralę. (No chyba że by wziął, ale to wtedy nie nasza strata tylko prowincji która nie potrafi myśleć i szkodzi sobie na własne życzenie).
Jak zwracałem uwagę w felietonie, chodzi o danie możliwości do różnych wzajemnych układów.
Co do błędów w druku, to z uwagi na to iż kupowałem licencje na różne programy w tym samym czasie, to i koniec tychże licencji przychodzi jeden po drugim. Po pakiecie od Adobe, wysiadł ten od MS, dlatego zamiast Offica, używam LibreOffica. Jest to program dość toporny w użytkowaniu (do tego dochodzi kwestia przestawienia się na nowy, niestety gorszy program).
W następnych wydaniach powinno być lepiej z formatowaniem i składem.
PS: Niedługo zamiast teutończyków i baridajczyków JKM przygrucha sobie kolejną prowincję, która będzie go całować po rękach (czyżby UTN). Nigdy bym się nie spodziewał, że takim czasów doczekam. Fuj!
PS: Nie lepiej napisać "pracuję" lub "buduję" i udawać aktywność?
Owszem, ale w Zyriuszu buduję dla Starosarmacji i dla libertów. Wasze budowy nie mają żadnej z tych motywacji ;)
Ze względu na niską merytoryczność dyskusji życzę dobranoc. Jeśli diuk ma ochotę kontynuować ją jutro, to bardzo proszę, o ile nie wywali nas stąd autor artykułu, bo jednak trochę offtop.
Ocieramy się o granicę trzydziestu aktywnych obywateli. W tym momencie powinniśmy centralizować do oporu.
Jak już wielokrotnie mówiłem – kryterium aktywności jest czymś wyjątkowo bzdurnym do brania pod uwagę. Obecnie Teutonia ma problemu aktywnościowe, z czego zdaję sobie sprawę. Jakiś czas temu jednak świeciła aktywnością i wyznaczała standardy, gdy wspomniana Sclavinia rozważała zakończenie niezależnego funkcjonowania.
… i dlatego sam patrzę ostrożnie na kierowanie wymiaru sprawiedliwości do samorządów. W mojej ocenie samorządy są zbyt niestabilne by móc uciągnąć taki ciężar, tak ważnego organu. A przypominam, że wiele osób z Trybunału do niedawna były związane ze społecznością Teutonii.
wspomniana Sclavinia — przynajmniej, w mojej osobie — nadal rozważa zakończenie „niezależnego” funkcjonowania (cokolwiek owa „niezależność” miałaby oznaczać). Problem aktywności nie ma charakteru lokalnego; dotyka Sarmacji jako całości. Kryterium, o którym tu rozmawiamy, jest jedynie wskaźnikiem. Przepraszając za wyświechtane porównanie — zbicie termometru nie spowoduje, że przestaniemy mieć gorączkę.
Moim zdaniem, w tym momencie, w którym się aktualnie znajdujemy, powinniśmy skupić się na aktywności ogólnosarmackiej, nie rozważając i projektując — względnie pozostawiając — rozwiązań na okoliczność tego, że za kilka czy kilkanaście miesięcy sytuacja może się poprawić. Że z mojej perspektywy próg sensowności samorządów pojawia się w okolicach stu aktywnych obywateli w skali całej Sarmacji, to jedno. Drugie, to że chyba możemy zgodzić się przynajmniej co do tego, że trzydziestu aktywnych obywateli to jednak trochę dramat i wypadałoby coś z tym zrobić?
Czemu WKM nie respektuje postanowień Rady Królestwa?
przede wszystkim – wciąż będę powtarzać – opieranie się na statystyce aktywnych obywateli jest – w mojej ocenie – kiepskie. Gdyż mówi ona tyle co nic. Nie będę jednak zaprzeczać że sytuacja nie jest dobra.
Czy jest tragiczna? Była gorsza. Faktycznym czynnikiem sprawdzającym jest to, ile osób jest chętnych na obejmowanie stanowisk. W momencie, gdy mamy dwóch kandydatów na kanclerza (co jest sytuacją niepokojącą), nie jest tragicznie, gdy niegdyś była konieczność rządu książęcego.
Niemniej – można powiedzieć, że częściowo się z WKW w tym aspekcie zgadzam. Nie zgadzam się jednak z doborem czynników pomiaru.
Natomiast ja kończę z panem rozmowę. Pan nie przyjmuje argumentów. A ja nie zamierzam iść do rynsztoka by rozmawiać.