Chyba już z 3 miesiące pojawiają się prognozy, że Giełda w końcu wystartuje i wszyscy będą bogaci - jednakże jakoś tak nie jest. Wręcz przeciwnie. Redakcja podjęła w tym zakresie wakacyjne śledztwo, łażąc z łakociami i długopisem wśród ludzi.
Pan Marian z Feru (45 l.) opowiedział redakcji o wielkiej tragedii swojego życia. Wszystkie oszczędności, do tej pory trzymane w słoiku po ogórkach, wpłacił na konto maklerskie, tak aby móc sobie pozwolić na ekskluzywny wrześniowy wyjazd na kurwy do Siemianowic w Ciprofloksji.
Policzył, że potrzeba mu około 150 mln Putra, aby żyć tam przez miesiąc jak król, w dodatku król seksu. - To jakieś 1000 libertów. Przez całe życie pracy dla Gellonii udało mi się odłożyć 500 libertów. Gdybym zarobił 200% mógłbym pojechać na dziewczynki i nadal miałbym 500 libertów. Niestety, nie zostało mi prawie nic, teraz w nocy podkradam brukiew wykładaną przez leśników w Trzyczaszkowie - mówi zbulwersowany Marian.
Przez spadki na Giełdzie również Marianna (17 l.) ze Sclavinii musi zrezygnować ze swoich marzeń. Na GPW zainwestowała 50.000 lt i chciała w ciągu kwartału mieć kwotę 200.000 lt. - Chciałam zostać ekskluzywną Call girl, z takich co to zamawiają do pałacu w Grodzisku. Potrzebował pieniędzy, żeby zrobić sobie cycki, usta, oczy, rzęsy, brzuch, nos, trwałą depilację i poprawić jeszcze miejsca intymne. Cała kasa przepadła i znowu muszę całe wakacje pracować na ulicy - żali się redakcji.
Czy na Giełdzie wszyscy muszą tracić? Otóż zdaniem naszych ekspertów nie. Cała robota polega na tym, żeby w tym całym gównie, którym handluje lud wyłowić prawdziwe perły - mówi anonimowy makler ze Srebrnego Rogu - teraz na topie są spółki surowcowe i transportowe.
Również Dom Inwestycyjny Hergoliena
rekomenduje zakup szeregu spółek ze wskazanych branż. Czy zatem dla Mariana, Marianny i innych obywateli Księstwa Sarmacji jest jeszcze nadzieja na lepsze jutro?